czwartek, 18 czerwca 2009

Podróż na Hawaje cz.2

Drugą część podróży postanowiłem opisać krótko, ale bardzo dramatycznie :P
Otóż po szczęśliwym lądowaniu w San Francisco czekała mnie kolejna rozmowa z przedstawicielem tego wspaniałego kraju, do którego leciałem ;) Na szczęście pan Chińczyk Amerykański okazał się być bardzo miły i zapytał się tylko dlaczego tak długo zamierzam zostać na Hawajach (jak by nie można było posiedzieć i poudzielać się turystycznie :P), ale wytłumaczyłem mu grzecznie, że ta konferencja matematyczna trwa cały miesiąc, więc chyba zaczął mi współczuć :P i wpuścił bez dalszego pytania do USA. Od tego momentu czekało mnie zwiedzanie lotniska, ale też całkiem niemiła niespodzianka - otóż nie mogłem odprawić bagażu, który mi oddali bezpośrednio, bo mój lot na Hawaje był następnego dnia rano. Dokładnnie rzecz biorąc bagaż takowy można odprawić dopiero 4 godziny przed odlotem, a więc pozostał mi radosny czas do 4 rano, który musiałem spożytkować na spaniu w barze :P





Technika była bardzo prosta - kupuje się wieeelką kawę i czyta się Dukaja. Co 20 minut człowiek zasypia na siedząco i budzi się po kilkunastu minutach. Nie jest to zbyt długi czas, ale dzięki temu można kontrolować sytuację i nie zostać okradzionym :P I tak przez parę godzin.

Kiedy w końcu odprawiłem mój nieszczęsny bagaż o dziwo przestałem się czuć zmęczony (chyba to z powodu 9 godzin przesunięcia czasowego). W każdym razie postanowiłem dogłębnie obejrzeć całą strefę wewnętrzną lotniska. Oto efekty:

Amerykanie mają zdecydowanie bzika na punkcie cukierków, a mnie to nawet cieszy :D Mogę z lubością podziwiać setki rodzajów chemicznie wspomaganych słodyczy :P Oczywiście na razie wolę ich nie próbować, i tak wszystko jest tu okropnie słodkie :P


Ten gadżet przypomniał mi, że zostawiłem na drugiej półkuli kogoś bardzo ważnego.. Zdecydowanie małe rzeczy potrafią najdobitniej przypominać o tym, za czym się tęskni najbardziej..

Poza tym poczyniłem parę obserwacji z serii tych dziwnych.. Odkryłem fantastyczne urządzenie, które zastępuje papierowe ręczniki w toaletach :P Jest to urządzenie elektryczne i jeśli energia jest wytwarzana w sposób ekologiczny to naprawdę jest ekologiczne!:



Tak bardzo byłem skrępowany tym, że robię zdjęcie w toalecie, że aż dwa razy musiałem się do tego przymierzać, proszę docenić moje poświęcenie w dokumentacji cudów techniki :P

Na koniec mego błądzenia po tym wielkim i niezbyt ciekawym lotnisku zobaczyłem zapowiedz przyszłych atrakcji:



Potem jakaś pani z obsługi próbowała się mocować z moim nazwiskiem i je odczytać, nie za bardzo wiem po co, ale zrobiło to na niej duże wrażenie, że jej to odczytałem :P
I tak zaczęła się podróż na Hawaje, w sąsiedztwie jakiegoś trochę smutowatego Amerykanina :P Samolot był tak wypchany ludźmi,że wchodziliśmy do niego z pół godziny :P
Sama podróż na Hawaje jest śmiertelnie nudna - przez 5 godzin widać dokładnie taki widok:


Za to przed samym lądowaniem można było nacieszyć oko widokiem wysp i Honolulu:









I tym sposobem znalazłem się w Honolulu na lotnisku. Trzeba przyznać, że po wyjściu z samolotu doznaję się czegoś w stylu "efekt Palmiarni". Wychodzimy z klimatyzowanego zimnego samolotu, a na dworze jest 27 stopni i spora wilgotność, słońce tak wysoko na niebie, że prawie w ogóle nie widać własnego cienia, a do tego trzeba sporo przedreptać odsłoniętym trotuarem, żeby zdobyć swój bagaż! Ot, witają tropiki :P

3 komentarze:

  1. :* a z tymi cukierkami to Ci podpasowali ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nask! SANDAŁY!!! O_o

    A jakiego Dukaja czytasz? :P

    I jak działa to urządzenie w toalecie, wypala Ci tę wodę na skórze?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam sobie Perfekcyjna niedoskonałość, chociaż aktualnie bardziej czytam p-adyczną teorię Hodge'a :P Urządzenie jest niezwykle ciekawe, wkłada się ręce i wysuwając powoli powietrze pod dużym ciśnieniem usuwa wodę.

    OdpowiedzUsuń