sobota, 20 czerwca 2009

!

Wczoraj byliśmy w końcu na tradycyjnym powitaniu z Hawajami ! Wywieźli nas aż za Pearl Harbour do przytulnej dzielnicy Paradise Cove, gdzie w nieco disneyowski sposób można zapoznać się z hawajskimi klimatami:



Podczas podróży autobusem przewodnik w bardzo rozrywkowej koszuli bahama próbował wydusić z nas radosne aaallooooha :P Ale niestety banda matematyków nie jest zbyt rozrywkowym tworem, więc trudno z niej wydusić okrzyk radości :P W każdym razie z Hindusem robiliśmy co się dało, żeby nie wyjść na ćmoków :P
Tradycyjnie na początku wizyty wybiera się napój na wejście. Amatorzy trunków mogą dostać rozcieńczoną wersję wina, dla pozostałych jakiś sok papajopodobny z lodem:



Później półnadzy panowie rozdają każdemu tradycyjny wisiorek na powitanie i każdy po kolei strzela sobie fotkę z półnagimi paniami, którą można później kupić za 20$ :P Dla zainteresowanych moja fotka poszła chyba na przemiał :P



Po wejściu czułem się nieco jak by ktoś wrzucił mnie z powrotem do Disneyland - miękka muzyczka, masa turystów, nikt nie wie, gdzie się podziać i wszyscy czekają na jedzenie :P


Na plaży pokazywano jakieś tradycyjne tańce i pewien pan zarzucał w tradycyjny sposób sieci prezentując nieskutecznę w zatoce Paradise Cove metodę łowienia rybek :D Oczywiście pani prowadząca całe przedsięwzięcie wyjaśniła grzecznie turystom, że niestety ryby, które będą jedli wcale nie pochodzą z tej mającej 50 metrów kwadratowych zatoki :P


Postanowiłem nieco pozwiedzać otoczenie, zwłaszcza, że przywieźli nas w okolice północnych plaż, które słyną tutaj z niezwykłej urody:

oczywiście głównie ze względu na niezwykle przystojnych turystów ;)

Postanowiłem się wdrapać też na lokalne skałki, głównie za namową znajomego Hindusa, co niestety, jak się spodziewałem, skończyło się nagłym apelem przez megafon: "People standing on the rocks - pleas go down !" :P Lepiej nie denerwować Amerykanów, bo jeszcze mnie deportują za niszczenie lokalnej przyrody :P


W międzyczasie pewien zręczny młodzian postanowił obsypać nas "deszczem kwiatów". Nie było tego wiele i oczywiście wszystko wpisane w ceremoniał. Ale wspinał się na drzewo niesamowicie skutecznie!



Później była prezentacja tego, co mamy zjeść na kolację (dziwna sprawa..) - muzyczka i do tego jakieś hula-dancerki prezentowały nam prosiaczka w sosie pui, który generalnie smakuje jak bardzo skwaśniały budyń :P Nie jest to smaczna potrawa, ale spodziewałem się bardziej ekstremalnej potrawy(dziś widziałem restaurację serwującą płetwy rekina - trzeba szukać dalej, może uda się znaleźć chipsy z meduzy!)



Te panie nie do końca podpadają pod kanon piękna opisywany we wcześniejszym poście, aczkolwiek moje podejrzenie jest takie, że pochodzą one z importu z Samoa, tak jak dziki wojownik, który pojawi się później :P





A oto jedzonko, którym nas uraczyli:




Podczas jedzonka uraczył nas niejaki O'Braien występami hula-dancerek i dzikich wojowników z Hawajów i Samoa :P Oto zapis wideo ich wyczynów:



i na koniec dziki samoański wojownik :P

6 komentarzy:

  1. to widzisz, w weekend mozesz iśc na płetwę rekina i opowiesz jak smakowała :D ja bym sobie zjadła z chęcią takie dobroci :D I mam nadzieję, że Cię żadna hulahulanka nie zaczepiała :D A jednen z tych napojów, ten na pierwszym planie to wygląda jakby tam było pełno małych białych robaczków w środku. Trzeba było spróbować wspiąc się na palmę, może z palmy by was nie wygonili, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę to rzeczywiście wygląda na Hawaii-Disnayland, ale i tak nam się bardzo podoba, szczególnie tancerki na filmie. Tylko szkoda, że siedziałeś tak daleko! No i nie możemy zrozumieć, dlaczego wam nie podali do picia okolehao! Co do plaży to widzielismy lepsze , za to widok oceanu robi wrażenie. A co do tych 20$ to nie wiemy, czy decyzja była własciwa... .

    OdpowiedzUsuń
  3. hop hop na palme świetne:D:D No i Bratuś zawsze musisz wejść gdzie nie trzeba:P Mnie się jeszcze facet podoba, choć nie rozumiem czemu robisz foty półnagim facetom:D Super tam masz:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, ja tam wolę, żeby robił tym facetom niż półnagim paniom ;) Może panie też ma tylko w ramach cenzury nie umieścił :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Że co? Że banda matematyków nie jest zbyt rozrywkowym tworem? A mnie z doświadczenia zawsze się wydawało, że wręcz przeciwnie... ;)

    Pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń