sobota, 11 lipca 2009

E.T. go home

Po miesiącu pełnym wrażeń czas w końcu spakować walizki i wrócić na swoje miejsce :) Wczorajszy wieczór zdecydowanie spedziłem na heurystycznym rozwiązywaniu problemu pakowania plecaka i potwierdzam, że jest NP-hard :P (baaardzo żmudny i dłuugotrwały :P).
Niestety nie mogę wziąć owocu z drzewa kiełbasianego, więc tylko impresja na temat jego wnętrza (nie próbujcie robić tego samego w palmiarni :P):



A tak pożegnało mnie dziś Honolulu (a dokładniej - tak postanowiłem pożegnać się z Hawajami - na plaży :)



A na koniec 10 przykazań (Bożych) na drogę - w wersji hawajskiej - niezwykłe :)



Do zobaczenia w Polsce !

czwartek, 9 lipca 2009

Waikiki Aquarium

To właściwie ostatni większy wpis na tym blogu. W tym tygodniu było zdecydowanie więcej pracy, więc opisana poniżej wycieczka odbyła się w piękną słoneczną niedzielę (wszystkie dni chyba tutaj takie są :P).
Najpierwa rano do tutejszego kościoła - dość niezwykłe, ponieważ nowoprzybyli są witani naszyjnikiem z muszelek i oklaskami, a po mszy można wypić sobie jakiś sok, zjeść ciasteczko i pogadać ze znajomymi - chyba czas przekonać naszego proboszcza do podobnych innowacji ;)


Wyświetl większą mapę

Akwarium w dzielnicy Waikiki jest położone przy parku ufundowanym przez ostatnią królową Hawajów - Królową Kapiolani.


Tak, tak - Hawaje były do początków XX wieku monarchią, ostatnia królowa abydykowała w 1893 roku. Ale miało być o rybach..



Akwarium na Waikiki nie jest bardzo duże, ale posiada niezwykłą kolekcję bardzo tropikalnych ryb, a przede wszystkim hodowlę koralowców, które wymagają bardzo intensywnej pielęgnacji i w sztucznych warunkach instaluje się wyrafinowane elektronicznie sterowane pompy, które symulują w akwariach ruch wody podobny do tego w morzu!





Koral jako struktura żywa składa się tylko z bardzo cienkiej wierzchniej warstwy, którą tworzą tysiące miniaturowych polipów, żyjących w koloniach powstałych na martwych szczątkach poprzednich pokoleń. Według skali życia koralowca 2 metrowa warstwa powstaje ponad 200 lat, dlatego tak ważne jest ostrożne obchodzenie się z koralowcami - odtwarzanie ich populacji w wielu wypadkach jest bardzo trudne.



Wśród ryb żyjących pośród korali spotykamy oczywiście rybkę znaną z filmu "Gdzie jest Nemo?", ale także mnóstwo innych - co ciekawe wszystkie można spotkać na odpowiednio wybranych plażach bądź rafach wokół wysp hawajskich. W tym ulubioną rybkę-o-bardzo-długiej-nazwie ;)









A to co widzimy powyżej tylko przypominą koralowiec, a jest tak naprawdę największą małżą na świecie - przydacznia olbrzymia, która żywi się tym, co fotosyntetyzują jej symbiotyczne glony.

Wygląd rafy koralowej bardzo się zmienia nawet jeśli przebędziemy na Oahu odległość kilku kilometrów - każdy z tych ekosystemów jest zupełnie unikatowy:











Myślę, że każdy fan akwarystyki znalazłby tutaj wymarzoną rybkę dla siebie - jednak opiekunowie akwarium ostrzegają wyraźnie, że utrzymywanie takich akwariów wymaga opieki Wydziału Biologii Uniwersytetu Hawajów i specjalistycznej wiedzy, a także pracy 24h na dobę (pracownicy, których spotykaliśmy chyba bardzo przyzwyczaili się do swoich cudów, bo w większości mieli dość nieszczęśliwe miny :P). Poza tym rozmowa z małżą czy humuhumunukunukuapuą jest pewnie dość trudna..

Oprócz małych kolorowych rybek (małe kolorowe rybki są tak kolorowe, ponieważ co chwila zmieniają płeć i nie wiedzą same kto z kim i gdzie i stąd całe to zamieszanie - nasze karpie są porządne, szare i na miejscu - zachodnia kultura widać nawet na rybkach wymusiła dziwne zachowania..) można tutaj spotkać kilka "potworów" :





Na ostatnim zdjęciu to wcale nie kamień ! To ryba, która ma bardzo skomplikowane wewnętrzne życie, które dla otoczenia jest absolutnie niedostępne. Bynajmniej jednak nikt nie chciałby jej się sprzeciwić - to cudo potrafi w ciągu 1/100 sekundy połknąć przepływającą rybę w całości i trwać tak dalej przez kolejne miesiące. Aż strach pomyśleć ile matematyki może ona obmyślać w międzyczasie..





Ten kolega wydał mi się wyjątkowo sympatyczny, zwłaszcza, że sprawiał wrażenie jakby naprawdę mi się przyglądał, co było nieco kłopotliwe, bo machając swoimi łapkami wyraźnie próbował nawiązać kontakt ;) - co ciekawe był to jedyny krab w całym akwarium !

Przez ponad pół godziny stałem jak urzeczony oglądając całą wielką kolekcję meduz ! Naprawdę fascynujące zwierzęta! Twórcy akwarium nawet nie fatygują się, żeby udekorować im akwaria - meduzy pływają w nicości i wcale im nie w "głowie" pływanie wokół dna. Co ciekawe nie wszystkie są przezroczyste, niektóre są sinoblade, a inne nawet fioletowe i wyraźnie nie wiedząc, co zrobić z własną głową często walą nią w mur..









Myślę, że do kategorii potworów można również zaliczyć ten bardzo agresywny koralowiec, który mackami poluje na ofiary w wodzie !



I bardzo osobliwe uśmiechy.. Rekiny zmieniają swoje zęby przez całe życie, więc ich szczęka wygląda jak kolczasta pułapka, a zęby przewijają się w środku jak szpice na taśmie.



Najciekawsze okazały się jednak foki, które akurat odwiedziliśmy w porze jedzenia. Głodna foka potrafi wykonywać wszystkie sztuczki, które się od niej zażąda - wszystko po to, żeby dostać od trenera kolejną rybkę !
Gdy wiaderko się wyczerpie, jedynym celem życia foki staje się leżenie i wygrzewanie na słońcu, więc przychodzenie tutaj w innych godzinach jest bezcelowe !





Jednak największym cudem całego akwarium jest.. smok. Nie zieje ogniem, jest pacyfistą i trochę schudł biedak, ale poza tym ma się dobrze. Nie wiadomo jak odróżnić tatę smoka od mamy smoczycy od ich potomka smoczątka, ale jak widać smoki potrafią sobie z tym poradzić. Właściwie jedyne skojarzenie mam z japońską mangą i anime - nieprzypadkowo jak się okazuje, bo barbarzyński skośnooki naród przygotowuje z tego pięknego zwierzęcia kremy !



A poza wizycie w akwarium oczywiście tradycyjna wycieczka na nową plażę - tym razem bardzo piaszczystą z płaskim dnem, bez żadnych korali i skał (nareszcie :) - co prawda z perspektywą na dwa wygasłe wulkany i całą masę kitesurferów - doprawdy szalony sport, ale zdecydowanie emocjonujący i szybki!





A na koniec pocieszenie dla Poznaniaków ! Tutaj też czasami jest gorsza pogoda - i są szare chmury :> No może nie pada z nich często, ale nie pozwalają się cały czas opalać.. W każdym razie chciałem zaznaczyć, że niebo nie zawsze jest niebieskie i już nic nie powiem na ten temat wyobrażając sobię minę czytających, na myśl o osobie narzekającej na pogodę na Hawajach ;)

wtorek, 7 lipca 2009

Korpus ekspedycyjny cz.2

.. Jeśli nasza łódź miała dostatecznie dużo szczęścia i przeżyliśmy atak bomb głębinowych możemy zabrać się w końcu za zasłużony obiad i zdać stosowny raport z działań wojennych:





Potem już można wyjść na powierzchnię statku i nacieszyć się zapachem świeżego powietrza:



Jak poinformował nas kapitan statku przebywanie na dużej głębi było wyjątkowo uciążliwe podczas ataków, gdyż przy wyłączonych urządzeniach odprowadzających ciepło ze statku gwałtownie rosła temperatura i wszyscy zaczynali się okrutnie pocić. Wiedząc ile osób przebywało w tych ciasnych pomieszczeniach można sobie wyobrazić jak okropny zapach musiał tam panować..

W Pearl Harbour najważniejszym punktem wycieczki jest zawsze wizyta w USS Arizona Memorial - jest to zbudowana na powierzchni wody platforma, która upamiętnia zatopiony i spoczywający pod nią statek zatopionego podczas ataku na Pearl Harbour statku wojennego, który jako jeden z niewielu stawił opór podczas zupełnie niespodziewanego nalotu.

Przed wycieczką należy uzbroić się w darmowe bilety i grzecznie poczekać w kolejce na film, w którym przedstawione są podstawowe fakty dotyczące ataku. Trzeba oddać Amerykanom, że naprawdę potrafią zadbać o pamięć swojej historii. Oprawa filmu bardzo dokładnie wprowadza w klimat tamtych chwil, a później na platformie część Amerykanów w geście patriotycznym zawiesz specjalnie przygotowane do tego celu flagi - aby upamiętnić śmierć około 1000 marynarzy, których ciała spoczywają po dziś dzień na dnie statku.







W budynku memoriału można obserwować wystające szczątki statku - poniżej resztka pozostała po platformie, na której było umieszczone działo statku:





Na tablicy z nazwiskami udało mi się znaleźć kilka nazwisk polskich, w tym również prawdopodobnie rodzeństwo - braci Czarneckich - jeden zginął podczas ataku, a drugi został tutaj pochowany 50 lat później jako jeden z bardzo nielicznych ocalałych:





Podczas drogi powrotnej można podziwiać jeszcze inny okręt, który przetrwał atak - a właściwie został odbudowany i stanowi dziś kolejne muzeum - USS Missouri:





Jeśli ktoś ma naprawdę dużo czasu - warto odwiedzić muzeum lotnictwa i muzeum przy centrum informacji oraz wspomniane juz USS Missouri. My jednak postanowiliśmy udać się na... plantację ananasów :D

Warto wytężyć pamięc i przypomnieć sobie spotykany w supermarketach znaczek:



Firma i plantacja ma swoje początki właśnie tutaj na Hawajach, gdy niejaki James Drummond Dole - absolwent Harwardu, postanowił założyć uprawę rośliną na Hawajach. Niestety ze względu na nietypowe parametry czerwonej gleby wulkanicznej nie dało się tu hodować żadnych klasycznych owoców. Jedyną rośliną, która porasta setki hektarów tej plantacji są właśnie ananasy w bardzo różnych odmianach. Szczegóły historii na tabliczce:



Plantacja posiada swój firmowy sklep, w którym można zakupić wszelkiego rodzaju produkty związane z ananasami - cukierki, herbatkę, czekoladki, dżemy, a nawet kremy i lody ananasowe - wszędzie dominuje żółć !








Również można obejrzeć prezentację bardzo pomysłowego noża do wycinania idealnych "puszkowych" plasterków - oczywiście można też posmakować wyśmienitych ananasów:







Przy wejściu do plantacji można zobaczyć jak bardzo różne są ananasy z różnych części świata - od ogromnych, prawie tak wielkich jak arbuz do mniejszych od zwykłego jabłka!













Występują też bardzo rzadkie odmiany ananasa, których nie można spotkać w wielu miejscach na świecie:



Co ciekawe każdy ananas jest ręcznie pielęgnowany, a przeciętnie dojrzewanie jednego owocu trwa 3 lata, a po 5 latach cała roślina jest wykarczowana i sadzona jest świeża sadzonka - szczegóły jak zwykle na tabliczce:



A tak mniej więcej wygląda proces dojrzewania ananasa:



Dość spektakularną atrakcją plantacji jest też największy na świecie naturalny labirynt - wpisany do Księgi Rekordów Guinessa - 250 metrów x 60 metrów. Zwiedzanie można zaczać od strony plantacji, a według tabeli rekordów najlepsi wychodzą z niego po 8 minutach. Aby potwierdzić swoje przejście należy zarejestrować swój identyfikator w 6 ukrytych punktach labiryntu.


Wyświetl większą mapę









Oczywiście z punktu widzenia matematyka sprawa jest zupełnie trywialna - mamy do czynienia z klasycznym labiryntem czyli spójną zamkniętą krzywą na płaszczyźnie, więc ustalając jej orientację można zadać w punktach niesingularności jednoznacznie nieznikające pole wektorowe. I mamy rozwiązany labirynt, więc nawet nie warto wchodzić :P Ciekawszy byłby trój- albo czterowymiarowy labirynt...

Oczywiście weekend na Hawajach byłby stracony bez wizyty na jakiejś nowej plaży :) Tym razem będąc już całkiem blisko północnego wybrzeża wyspy Oahu postanowiliśmy udać się na najsłynniejszą plażę surferów - Sunset Beach.


Wyświetl większą mapę

Plaża zimą jest mekką surfingowego świata (w końcu surfing narodził się właśnie tutaj !), a do tego słynie z niezwykle malowniczych zachodów słońca, które tutaj można podziwiać w całej okazałości jak nigdzie indziej na całej wyspie.





Krystalicznie czysta woda pozwala zobaczyć podczas nurkowania naszą ulubioną rybkę - humuhumunukunukuapuę :D Naprawdę można pozazdrościć ludziom, którzy mieszkają po drugiej stronie ulicy oddzielającej osiedle mieszkalne od plaży!

Oczekiwanie na zachód słońca można umilić sobie wyławianiem prawdziwych koralowców w bardzo dziwacznych kształtach, a także podziwiać niezwykle dziwnie ukształtowane dno.

Gdy spektakl się zaczyna na plażę - zwłaszcza 4 lipca przychodzi coraz więcej ludzi chcących celebrować to święto na plaży. Nawet pewna papuga postanowiła wyprowadzić swojego pana na spacer..







Jak zwykle podczas zachodu słońca można wreszcie ujrzeć swój cień :)









Jednym słowem shacka:






A tak wygląda zadziwiony Włoch Pietro - jak widać niektórzy reagują spektakularnie na zachody słońca..









I na koniec filmik - mahalo za uwagę!