sobota, 4 lipca 2009

Intermezzo

Chciałbym wam troszkę opisać jak wygląda tutaj zwykłe prozaiczne życie. Nie każdy dzień oczywiście wypełniony jest jakimiś wielkimi przygodami ;)
Przede wszystkim Ci, którzy będą chcieli kiedykolwiek tutaj przyjechać - przyjedźcie, ale nie oczekujcie romantycznej, disneyowskiej wersji tego, co zazwyczaj kojarzy się z Hawajami.. Wprawdzie impreza powitalna Lui tak troszkę wygląda, ale jest to zdecydowanie spowodowane dużą ilością dolarów w to włożoną i bynajmniej nie oddaje nawet w 1% klimatu tych wysp.

Najbardziej uderza po przyjechaniu tutaj swoista "dzikość". Oczywiście, Honolulu jest dość sporym miastem, ze swoim "Beverly Hills", jednak gdy nieco oddalimy się od Waikiki - dzielnicy luksusowych hoteli, można zobaczyć nieco bardziej prawdziwy świat.



W zasadzie najbliższe skojarzenie tego miejsca mam z Zakopanem - nie przez to, że są tutaj wysokie góry, ale przez specyficzny klimat prowizorki, który daje się wszędzie we znaki. Moje zdziwienie było wielkie, gdy odkryłem, że autobusy w Honolulu wcale nie są punktualne, lecz spóźniają się okropnie - gorzej nawet niż w Polsce..




Amerykanie wymyślili co prawda bardzo przyjemną rzecz - zamiast dusić na guzik jak zwykliśmy robić w Polsce (wiem, wiem - nie jeżdżę za dużo autobusami, więc mnie to fascynuje :P), lecz należy pociągnąć za linkę - wynalazek o tyle praktyczny, że pozwala osobie w każdym stanie wysiąść na upgragnionym przystanku ;)

Honolulu jest wielkie - teoretycznie ma 300 tys. mieszkańców, ale w tym kraju wszystko ma ogromne proporcje - Coca Cola w McDonaldzie w rozmiarze medium jest naszą ekstra wielką, na ulicach nie spotkałem samochodów mniejszych niż typowe hatchbacki (nie, nie - Fiata Pandy też nie spotkałem ;), a wszystkie ulice, choćby nawet nie były głównymi arteriami dają poczucie spacerowania po lotnisku:




Największym atutem jest tutaj niezmiennie pogoda - każdego dnia świeci słońce. Jeśli nawet pojawiają się w ciągu dnia wielkie chmury, to tylko przepełzają leniwie przez wyspę i pędzą gdzieś dalej. Tutaj chyba nikt nie posiada parasola (może oprócz mnie ;), bo nawet "ulewa" jest czymś niezwykle przyjemnym, na co się cały dzień czeka, żeby nieco się ochłodzić.


Oczywiście w związku z tym taki białas jak ja musi się każdego dnia porządnie wysmarować kremem przeciwko opalaniu, bo inaczej nawet spacerując po ulicach można się w długim rękawku spalić dość boleśnie. Cień jest zjawiskiem, które tutaj pojawia się dopiero po godzinie 4 popołudniu i trwa do około 8, kiedy słońce po gwałtownym kolorowym spektaklu nagle zachodzi:



Określenie białas wydaje mi się nieprzypadkowe i celowo obraźliwe - przyjeżdżając tutaj z Europy można poczuć się jak prawdziwy "alien", który zauważa, że większość otoczenia to Japończycy, Polinezyjczycy i niewielka liczba Afroamerykanów.
Nazywanie więc tego miejsca Ameryką jest więc dość sporą pomyłką..



Przez to pojawia się pewien problem, bo gdy pyta się kogoś w sklepie o tradycyjne Hawajskie wyroby, to zazwyczaj oznacza to tajskie ananasy, marokańskie pomarańcza, kalifornijskie wino czy japońskie suszi.

Być może moje obserwacje są bardzo powierzchowne, ale wykoncypowałem, że tzw. kultura hawajska głównie składa się z wieprzowiny z prozaiczną sałatką. Owoce morza nie są tutaj czymś szalenie popularnym (wyłączając dość pospolite krewetki).
W tej kwestii można się tutaj poczuć jak w Ameryce pełną gębą - 100 McDonaldów, Burger Kingów i KFC nie robi szczególnie imponującego wrażenia głębokiej kultury.
Owszem nasza wizyta w restauracji dwa tygodnie temu sprawiała wrażenie bardzo hawajskiej, jednak bliższy ogląd pozwala nam dojrzeć w tym całą gamę kulturowych zapożyczeń - w większości japońskich.

Teraz trochę o życiu studenckim.

University of Hawaii, Manoa jest niewielkim uniwersytetem. Kampus zajmuje wprawdzie sporą część dzielnicy Manoa, ale głównie ze względu na dość duże rozseparowanie niektórych budynków. Jest niezwykle malowniczy i studiowanie tutaj może być wielką przyjemnością :)






Jednak osoby, które zaczynają już pakować swoje torby ostrzegam - kampus na Morasku jest wielokrotnie nowocześniejszy ;)

Mieszkamy wszyscy na kampusie w świeżo otwartym akademiku, który w sumie jest dość skromny, ale pokoje są wyposażone w klimatyzację, mamy własną porządną pralnię kuchnię i przyklejoną do sąsiedniego budynku kantynę.
Mój pokój, aktualnie okupowany tylko przeze mnie wygląda mniej więcej tak:



Posiłki na stołówce można tutaj skomponować w niezwykle obfite dania. Kilka dni zajęło mi odkrycie, że to co kładę sobie na tacę jest właściwie kompilacją trzech obiadów ! Ale za to nie jadam śniadań i prawie kolacji :P
Poza tym jak każdy Polak czy Niemiec marudzę ciąglę, że nie mają tutaj normalnego chleba. Jest to całkowita prawda, gdyż po przejściu ogromnego centrum handlowego kilku supermarketów i Walmarta oraz straganu na kampusie nie znalazłem takiego produktu ! Najdroższy chleb jaki tutaj sprzedają pod nazwą "Country bread" wcale nie jest wiejski tylko watowaty :P






A patrząc na te zdjęcia przypomniałem sobie, że do 18:30 otwarta jest stołówka - czas na kolację i do pracy ! Do napisania..

5 komentarzy:

  1. oj to zazdrościmy pogody, zazdrościmy, bo pomimo wczorajszego słonka i upałów, dzisiaj chmury i deszcznad polskim Bałtykiem. A i temperatura wody nie ta co u Ciebie - 18 stopni. Za to na śniadanka i kolacje dobry polski chlebek (co prawda nie taki dobry jak wyrabiany ręcznie u Ciebie w domku, ale też smaczny ;) Pozdrawiamy serdecznie z zachmurzonej Jastrzębiej Góry!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś pozdrowienia przesyła z Odolanowa ekipa Lata z Helem! Jubileuszowa feta zakończona (to juz 25 lat), wspaniałe wykłady wygłoszone, dobre jedzenie zjedzone no i tradycyjny mecz siatkówki znowu przegrała kadra (a tak się starali. wspomnień było wiele, również tych, którzy bywali, a teraz są daleko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartas! A jak to się w ogóle stało, że Ty jeszcze nie masz fejsbuka??? ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. A tego nie wiem :D Ale czy potrzebuje kolejnej naszej klasy ? :D Może lepiej otworze profil na MySpace i zaczne śpiewać hawajskie karaoke w tradycyjnym bikini ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. taktaktak :D ja poprosze o taki występ :D koniecznie w tym tradycyjnym hawajskim bikini :D :P

    OdpowiedzUsuń