wtorek, 7 lipca 2009

Korpus ekspedycyjny cz.2

.. Jeśli nasza łódź miała dostatecznie dużo szczęścia i przeżyliśmy atak bomb głębinowych możemy zabrać się w końcu za zasłużony obiad i zdać stosowny raport z działań wojennych:





Potem już można wyjść na powierzchnię statku i nacieszyć się zapachem świeżego powietrza:



Jak poinformował nas kapitan statku przebywanie na dużej głębi było wyjątkowo uciążliwe podczas ataków, gdyż przy wyłączonych urządzeniach odprowadzających ciepło ze statku gwałtownie rosła temperatura i wszyscy zaczynali się okrutnie pocić. Wiedząc ile osób przebywało w tych ciasnych pomieszczeniach można sobie wyobrazić jak okropny zapach musiał tam panować..

W Pearl Harbour najważniejszym punktem wycieczki jest zawsze wizyta w USS Arizona Memorial - jest to zbudowana na powierzchni wody platforma, która upamiętnia zatopiony i spoczywający pod nią statek zatopionego podczas ataku na Pearl Harbour statku wojennego, który jako jeden z niewielu stawił opór podczas zupełnie niespodziewanego nalotu.

Przed wycieczką należy uzbroić się w darmowe bilety i grzecznie poczekać w kolejce na film, w którym przedstawione są podstawowe fakty dotyczące ataku. Trzeba oddać Amerykanom, że naprawdę potrafią zadbać o pamięć swojej historii. Oprawa filmu bardzo dokładnie wprowadza w klimat tamtych chwil, a później na platformie część Amerykanów w geście patriotycznym zawiesz specjalnie przygotowane do tego celu flagi - aby upamiętnić śmierć około 1000 marynarzy, których ciała spoczywają po dziś dzień na dnie statku.







W budynku memoriału można obserwować wystające szczątki statku - poniżej resztka pozostała po platformie, na której było umieszczone działo statku:





Na tablicy z nazwiskami udało mi się znaleźć kilka nazwisk polskich, w tym również prawdopodobnie rodzeństwo - braci Czarneckich - jeden zginął podczas ataku, a drugi został tutaj pochowany 50 lat później jako jeden z bardzo nielicznych ocalałych:





Podczas drogi powrotnej można podziwiać jeszcze inny okręt, który przetrwał atak - a właściwie został odbudowany i stanowi dziś kolejne muzeum - USS Missouri:





Jeśli ktoś ma naprawdę dużo czasu - warto odwiedzić muzeum lotnictwa i muzeum przy centrum informacji oraz wspomniane juz USS Missouri. My jednak postanowiliśmy udać się na... plantację ananasów :D

Warto wytężyć pamięc i przypomnieć sobie spotykany w supermarketach znaczek:



Firma i plantacja ma swoje początki właśnie tutaj na Hawajach, gdy niejaki James Drummond Dole - absolwent Harwardu, postanowił założyć uprawę rośliną na Hawajach. Niestety ze względu na nietypowe parametry czerwonej gleby wulkanicznej nie dało się tu hodować żadnych klasycznych owoców. Jedyną rośliną, która porasta setki hektarów tej plantacji są właśnie ananasy w bardzo różnych odmianach. Szczegóły historii na tabliczce:



Plantacja posiada swój firmowy sklep, w którym można zakupić wszelkiego rodzaju produkty związane z ananasami - cukierki, herbatkę, czekoladki, dżemy, a nawet kremy i lody ananasowe - wszędzie dominuje żółć !








Również można obejrzeć prezentację bardzo pomysłowego noża do wycinania idealnych "puszkowych" plasterków - oczywiście można też posmakować wyśmienitych ananasów:







Przy wejściu do plantacji można zobaczyć jak bardzo różne są ananasy z różnych części świata - od ogromnych, prawie tak wielkich jak arbuz do mniejszych od zwykłego jabłka!













Występują też bardzo rzadkie odmiany ananasa, których nie można spotkać w wielu miejscach na świecie:



Co ciekawe każdy ananas jest ręcznie pielęgnowany, a przeciętnie dojrzewanie jednego owocu trwa 3 lata, a po 5 latach cała roślina jest wykarczowana i sadzona jest świeża sadzonka - szczegóły jak zwykle na tabliczce:



A tak mniej więcej wygląda proces dojrzewania ananasa:



Dość spektakularną atrakcją plantacji jest też największy na świecie naturalny labirynt - wpisany do Księgi Rekordów Guinessa - 250 metrów x 60 metrów. Zwiedzanie można zaczać od strony plantacji, a według tabeli rekordów najlepsi wychodzą z niego po 8 minutach. Aby potwierdzić swoje przejście należy zarejestrować swój identyfikator w 6 ukrytych punktach labiryntu.


Wyświetl większą mapę









Oczywiście z punktu widzenia matematyka sprawa jest zupełnie trywialna - mamy do czynienia z klasycznym labiryntem czyli spójną zamkniętą krzywą na płaszczyźnie, więc ustalając jej orientację można zadać w punktach niesingularności jednoznacznie nieznikające pole wektorowe. I mamy rozwiązany labirynt, więc nawet nie warto wchodzić :P Ciekawszy byłby trój- albo czterowymiarowy labirynt...

Oczywiście weekend na Hawajach byłby stracony bez wizyty na jakiejś nowej plaży :) Tym razem będąc już całkiem blisko północnego wybrzeża wyspy Oahu postanowiliśmy udać się na najsłynniejszą plażę surferów - Sunset Beach.


Wyświetl większą mapę

Plaża zimą jest mekką surfingowego świata (w końcu surfing narodził się właśnie tutaj !), a do tego słynie z niezwykle malowniczych zachodów słońca, które tutaj można podziwiać w całej okazałości jak nigdzie indziej na całej wyspie.





Krystalicznie czysta woda pozwala zobaczyć podczas nurkowania naszą ulubioną rybkę - humuhumunukunukuapuę :D Naprawdę można pozazdrościć ludziom, którzy mieszkają po drugiej stronie ulicy oddzielającej osiedle mieszkalne od plaży!

Oczekiwanie na zachód słońca można umilić sobie wyławianiem prawdziwych koralowców w bardzo dziwacznych kształtach, a także podziwiać niezwykle dziwnie ukształtowane dno.

Gdy spektakl się zaczyna na plażę - zwłaszcza 4 lipca przychodzi coraz więcej ludzi chcących celebrować to święto na plaży. Nawet pewna papuga postanowiła wyprowadzić swojego pana na spacer..







Jak zwykle podczas zachodu słońca można wreszcie ujrzeć swój cień :)









Jednym słowem shacka:






A tak wygląda zadziwiony Włoch Pietro - jak widać niektórzy reagują spektakularnie na zachody słońca..









I na koniec filmik - mahalo za uwagę!

3 komentarze:

  1. Zawsze najbardziej mnie pociągały zachody słońca.
    Robiłem je na Sacharze,Sycylii, Teneryfie, Egipcie, Krecie, ale także w Tatrach i Bieszczadach.
    A autorowi tych zachodów poprostu zazdroszczę.
    bajerek...................

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nie wiem czy to był najładniejsz zachód słońca jaki można tutaj oczekiwać - było troszkę chmur, ale na pewno otwarta zatoka i kierunek plaży (północ) daje idealne warunki do obserwowania zachodów - również plaża jest niezwykle przyjemna, bo drobny biały piasek bardzo się nagrzewa i mimo, że wieczorem jest już trochę chłodniej - wciąż bardzo przyjemnie grzeje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne zachody słońca, ale najbardziej podobała mi się plantacja ananasów :D pychota :D

    OdpowiedzUsuń