Hotel jest moim zbawieniem, bo mam klimatyzacje, więc jest to duże zbawienie :D Poza tym bardzo międzynarodowo, bo wczoraj z Chińczykiem naciągaliśmy lokalną stołówkę :P i były pierwsze odwiedziny na plaży Waikiki, która jest całkiem blisko :D A oto mój akademik i pare fotek dookoła niego:
Tymczasem uciekam na wykład! Popołudniu szczegóły podróży nad Grenlandią, Morzem Północnym i Ziemią Buffina.
szczęka w dół :D jaki świetny wulkan :D
OdpowiedzUsuńNo palmy podobne do tych w naszej palmiarni, ale troche wyższe. Za to trawnik jak w naszym ogródku. Ale i tak, pomimo tej krytyki, bardzo pieknie! Tylko czemu to tak daleko?
OdpowiedzUsuńI dlaczego tam nie ma żadnych piesków?
OdpowiedzUsuńale prostuj zdjecia na przyszlosc zeby nie trzeba bylo glowy (czy ekranu:P) przekrecac
OdpowiedzUsuńa takie palmy to w warszawie na rondzie rosna... plastikowe:P
Aloha Bartek! Jak widzisz uczymy się pilnie języka hawajskiego. Mahalo. Maakou.
OdpowiedzUsuńOto co juz umiemy: Mele Kalikimaka & Hauoli Makahiki Hou.
Aloha wau ia 'oe!
Harold i umuhumunukunukuapua'a
Dobra, dobra, wykłady, wiadomo. Kiedy idziesz surfować lepiej powiedz.
OdpowiedzUsuń